Ile kosztuje bezpieczeństwo naszych dzieci? W poniedziałek odbędzie się spotkanie w sprawie zajezdni
Co musi się stać, aby przestać przeliczać kasę, a pomyśleć tak na serio o bezpieczeństwie naszych dzieci. W tym przypadku o bezpieczeństwie uczniów kcyńskiej podstawówki.
Jak bumerang powraca temat zajezdni dla autobusów szkolnych. Codziennie do placówki przyjeżdża około dwustu samochodów. Każdy z kierowców kombinuje jak może, aby bezpiecznie dowieźć swoje dziecko do szkoły, a później je odebrać. Kulminacją są godziny poranne, gdzie większość uczniów zaczyna lekcje.
Żyjemy w XXI wieku i żadnym luksusem nie jest zapewnienie dzieciom bezpiecznego transportu do szkoły. Organ prowadzący spełnia tą funkcję, bo dowozy działają bez zarzutów. Pojawia się jednak problem techniczny, który wytwarza wiele sytuacji niebezpiecznych podczas wjazdów i wyjazdów autobusów szkolnych i prywatnych samochodów z terenu szkoły.
Wielokrotnie dzieci wychodziły z za pojazdów z narażeniem swojego zdrowia i życia. Bardzo często kierowcy autobusów szkolnych muszą zmagać się z rodzicami, którzy blokują drogę przejazdu autobusu. Każdy działa w dobrej wierze, bo chce dobrze dla swojego dziecka, ale w tak chaotycznej rzeczywistości nie na się dłużej funkcjonować.
Czy trzeba czekać, aż dojdzie do wypadku? Ile kosztuje zdrowie i życie naszych dzieci? Kiedy będzie kolejny remont ul. Wyrzyskiej?
W poniedziałek w szkole przy ul. Wyrzyskiej odbędzie się spotkanie, o które do burmistrza Marka Szarugi wnioskowała Komisja Miejska. Zbierze się grono ludzi, którzy będą rozmawiać o zaistniałej sytuacji. Wiemy, że zdaniem obecnych włodarzy Kcyni prezentowany rodzicom podczas zebrania przez dyrektora szkoły Michała Poczobutta projekt był koncepcją i nie znajduje się w obecnych planach przebudowy ul. Wyrzyskiej.
Główny inwestor w sytuacji, gdzie gmina Kcyni nie dołoży się do budowy zajezdni ( mówi się o 40 tysiącach złotych) nie będzie zainteresowany budową przystanku dla autobusów szkolnych. Gmina Kcyni ma jednak swoje udziały w przebudowie ul. Wyrzyskiej, gdyż na potrzeby jej remontu zapłaciła inwestorowi około 180 tysięcy złotych. Nikt jednak nie potrafi określić co kryje się pod nazwą przelewu. Nieoficjalnie mówi się o deszczówce, ale zawsze jest jakieś ale.
Mamy nadzieję, że w gronie dorosłych wszystkim będzie zależało na bezpieczeństwie dzieci i wspólna debata zakończy się decyzją o budowie tak potrzebnej zajezdni dla autobusów szkolnych.
Tekst i fot. Robert Koniec